Alpy 2014 - Suzi Italian Expedition vol. I
- MarioMotoFrajda
- 24 paź 2017
- 3 minut(y) czytania
Zaktualizowano: 4 lis 2020
Pierwszy nazwijmy to poważniejszy wyjazd motocyklowy. Cel - marzenie: Alpy latem. Pomysł był, pozostało tylko wszystko zaplanować, przeznaczyć trochę kasiorki i gotowe. Sęk w tym, że przy dalszych (i dłuższych) wyjazdach prawdopodobieństwo tzw wtopy pogodowej jest większe i staje się po prostu realne tym bardziej w takich górach jak Alpy.
Musiałem kupić odpowiednie ciuchy przeciwdeszczowe, kombinezony, które to zajmowały mi połowę jak nie więcej mniejszego bocznego kufra. Reszta czyli jakieś 85 litrów pozostała na "normalne" ciuchy, buty do łażenia, kosmetyki i wszelkie potrzebne na jakby nie było krótkie wakacje rzeczy. Dla 2 osób :) Do tego zamiast wyjechać z Polski w sobotę, to wyruszyliśmy dopiero we wtorek (czyli 4 dni na dzień dobry w plecy). Zgadnijcie czemu? .... Tak, dokładnie --> pogoda dała dupy. Pierwsze dni musieliśmy przeczekać w domu aż ustanie deszcz, który (nie zapomnę tego) padał dosłownie przez 4 dni non stop, od Śląska aż po górną Austrię według wszystkich prognoz. A więc zamiast 9 dni pozostało nam tylko (aż!) 5 dni. I mega total napał żeby jednak jechać :D
Plan opierał się o dojechanie jak najszybciej tam, a już na miejscu snucie się krajoznawczymi trasami zahaczając o mniej lub bardziej znane przełęcze dostępne oczywiście dla ruchu drogowego. Wcześniej po wyczerpującym i nudnym odcinku 1000 km chcieliśmy wpaść jeszcze do Wenecji. I udało się. Tutaj półtora dnia i ruszamy w góry. Nocleg w B&B Eco Venice - polecam. W miarę tanio i blisko do przystanku tramwajowego, skąd za 1,5 Eur w 20 min dostaniemy się na Piazzale Roma.
Właściwa trasa w góry zaczęła się po dwóch dniach. Z Wenecji udaliśmy się w kierunku Alp. I tak z autostrady A2 obraliśmy kierunek na masyw Civetta, krętymi górskimi drogami z zapierającymi dosłownie dech widokami.
1.Przełęcz Staulanza (1770 m), 2.Przełęcz Giau (2236 m), 3.Przełęcz Falzarego (2105 m), z widokiem na Cinque Torri - bardzo lubię tą nazwę bo świetnie po prostu brzmi :)
Dalej na 4.Przełęcz Valparola (2192 m), 5.Przełęcz Pordoi (2239 m), 6.Przełęcz Costalunga (1752 m), 7.Przełęcz Lavazze (1808 m).
Po całym dniu jazdy i przejechaniu 400 km dojeżdżamy do Coldrano k/Merano do pensjonatu Georgshof.
Następny dzień zaczęliśmy atakiem na 8.Przełęcz Stelvio (2757 m), przy czym urzeka nie tylko przełęcz, ale również 48 ostrych jak brzytwa zakrętów od północy jak i zjazd z niej w kierunku Bormio, gdzie można się już troszkę wyluzować w górnych partiach bowiem są dłuższe proste odcinki, gdzie motor "sam niesie" w dół. Spróbowaliśmy zrobić Przełęcz Foscagno kierując się na Livigno, ale niestety przestraszył nas deszcz i lecące od zachodu ciemne chmurska z prognozą opadów w górach na kolejne pare dni więc zawróciliśmy i zmuszeni byliśmy uciekać z gór, zahaczając jeszcze po drodze o jedno z ciekawszych wzniesień, a mianowicie o 9.Przełęcz Gavia (2652 m). Niby prowadzi tam świetny asfalt, pełen dostęp, a jednak jest dzika, surowa i przez to jeszcze piękniejsza z niesamowitymi galeriami po drodze.
Późnym popołudniem, prawie wieczorem, dobiliśmy w okolice Jeziora Garda, a konkretnie do miejscowości Volta Montavana, gdzie wcześniej zabukowaliśmy nocleg w Le Vigne di Adamo. Kolejny dzień to urocze miasteczko Borghetto nad rzeką Mincio i półwysep Sirmione na pd brzegu Gardy. Dzień wycisnęliśmy do samiutkiego końca i nawet perspektywa parunastu godzin w siodle Suzi i ponad 1200 km jazdy nie zepsuła nam świetnych humorów. Mieliśmy sporo szczęścia po drodze wbijając się w (jak to nazywam) "suche okna pogodowe", bo fronty deszczowo burzowe szalały i nadciągały ze wszystkich możliwych stron. Stąd troszkę nieodpowiedzialna jazda przez całą noc autostradą włoską i później austriacką i czeską aby uciec przed deszczem i dosłownie o suchej nitce wrócić do domu. Powrót do Polski kilka dni przed czasem przez nadciągający deszcz.
Wypad kilkudniowy, szalony i mega udany mimo radykalnych zmian w planie i opuszczeniu niestety kilku, może kilkunastu nawet kolejnych punktów górskich.
5 dni, 3150 km, VII/2014 r.
Comentarios